hover animation preload

Inny, obcy - praca
by Marta Jałocha in

Temat: „Inny”, „Obcy”, „Wróg „- omów problem tolerancji na wybranych utworach literackich. Obcy to antonim słowa „swój”, ktoś odmienny od nas, członek innej rodziny, człowiek odmiennej rasy lub narodowości. Natalia Glensk- Gutweter mawiała „ „Sami swoi” jakże często bywają obcy”. Tolerancja jest ważnym zagadnieniem w naszym życiu społecznym. Jako że pisanie prac na ten temat dotyczy wielu sfer , tolerancja wszak może być i w dziedzinie obyczajów, i religii, i poglądów politycznych, i orientacji seksualnych, uczuć, poglądów, upodobań, obyczajów i postępowania. Jest to termin bardzo złożony i skomplikowany. Zacznę więc od definicji słownikowej tolerancji. Tolerancja (łac. tolerantia - „cierpliwa wytrwałość”, od łac. czasownika tolerare - „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”) - termin stosowany w socjologii, badaniach nad kulturą i religią. W sensie najbardziej ogólnym oznacza on postawę wykluczającą dyskryminację ludzi, których sposób postępowania oraz przynależność do danej grupy społecznej może podlegać dezaprobacie przez innych pozostających w większości społeczeństwa. W okresie reformacji pojęcie to było stosowane w odniesieniu do mniejszości religijnych. Obecnie termin ten obejmuje również tolerancję różnych orientacji seksualnych oraz odmiennych światopoglądów. Zasada tolerancji jest kontrowersyjna. Liberałowie twierdzą, że z góry skazuje ona na „tolerowane” zwyczaje i zachowania, które są odstępstwem od normy. Może też upoważniać ludzi sprawujących władzę do zwalczania odmienności. Zamiast tego proponują pojęcie moralności obywatelskiej i pluralizmu. Zwolennicy tradycyjnego fundamentalizmu krytykują tolerancję, gdyż widzą w niej formę moralnego relatywizmu. Ci, którzy ją popierają, definiują ją jako poszanowanie odmienności. Z drugiej zaś strony uważają, że termin ten w wąskim znaczeniu jest bardziej użyteczny, gdyż nie implikuje fałszywej aprobaty nieakceptowanych postaw społecznych. Zagadnienie tolerancji postaram się wyjaśnić poprzez pryzmat tolerancji innych narodów, religii, poglądów… jest to bowiem temat szerszej literaturze i kulturze nieobcy. A zatem przyjrzyjmy się temu bliżej. Zacznę od zjawiska nietolerancji religijnej…. Jako przykład posłużą mi tutaj sławne „Pamiętniki” Jana Chryzostoma Paska. W „Pamiętnikach” Pasek jawi się jako człowiek fanatycznie przywiązany do swobód i przywilejów szlacheckich, który jednak nie pozostaje obojętny na dobro ogółu, zdobywa się na krytycyzm wobec swoich towarzyszy. Cechuje go jednocześnie ciekawość świata i ludzi, ale nie byłby sobą, gdyby wobec innych nacji nie odnosił się z lekką pogardą, manifestując wobec nich poczucie wyższości. Dzieło powstało pod koniec życia autora. Można je zaliczyć do barokowego nurtu literatury ziemiańskiej. Są one pisarskim świadectwem mentalności siedemnastowiecznego Sarmaty. Utwór paska można podzielić na dwie części- pierwsza obejmuje służbę wojenną na różnych polach walki, druga ukazuje go jako obywatela Rzeczpospolitej Obojga Narodów, męża i gospodarza. Ja skupie się na jednym z rozdziałów zatytułowanym „Obyczaje duńskie”, który pochodzi z pierwszej części utworu i jest interesującym zapisem obcych autorowi zwyczajów Duńczyków. Już od pierwszych zdań dowiadujemy się, że naród duński cechuje „też nadobność” (szlachetność). Zaimek „też” wskazuje na pewien zamysł Paska polegający na porównywaniu Duńczyków do Polaków. W ten sposób Rzeczpospolita staje się wzorem, do którego w opisie Danii będzie przez cały czas odnosił się autor tekstu. Taka konstrukcja nie wydaje się dziełem przypadku, a raczej należy ją odczytywać jako świadectwo mentalności siedemnastowiecznego Sarmaty, megalomana, polonocentryka, dla którego to, co polskie, jest najlepsze na świecie. W tym rozdziale Pasek koncentruje się na trzech tematach - kobietach, jedzeniu i wystroju domostw. Dowiadujemy się o Dunkach, że są „gładkie i zbyt białe” i że dużą wagę przywiązują do ubioru. Niestety, harmonię ich szyku (zarówno wiejskich, jak i miejskich dziewcząt) zakłócają drewniane chodaki - saboty które bardzo irytują Paska, gdyż hałas, jaki wydają uniemożliwia rozmowę z drugą osobą. Autor podkreśla, że trzewiki noszone przez polskie kobiety można zauważyć tylko na stopach duńskich dam - „wyższego zaś stanu damy to takich zażywają trzewików jako i Polki”. Dunki od Polek różnią się także temperamentem, gdyż nie są tak powściągliwe jak rodaczki autora. Według Paska Dunki są za bardzo uczuciowe, pozbawione rozwagi, a to cecha mogąca doprowadzić do upadku moralnego. Kiedy duńskie białogłowy są zakochane, słuchają wyłącznie głosu serca, ich rozsądek zostaje całkowicie uśpiony - „ojca i matki, posagu bogatego gotowiusieńka odstąpić i jechać za tym, w kim się zakocha, choćby na kraj świata”. Wielkie zgorszenie autora wywołuje to, że kobiety i mężczyźni śpią nago. Na Paskowe niekłamane, moralne oburzenie tym faktem (w Polsce niepodobna, żeby żona nago spała z mężem) Duńczycy odpowiadają w sposób spokojny, argumentując taki obyczaj aspektem religijnym - „tu u nas nie masz żadnej sromoty i nie rzecz jest wstydzić się za własne członki, które Pan Bóg stworzył”- a przede wszystkim higienicznym. Autor nie może także zaakceptować zwyczaju, iż białogłowa na wsi wykonuje pracę przeznaczoną wyłącznie dla mężczyzny. Osobne miejsce Pasek poświęca kuchni duńskiej. Zauważa, że na stole dominują potrawy spożywane na zimno. Są to przede wszystkim chleb i masło, a także przeróżne wyroby mięsne, zwłaszcza kiszki z kaszą i krwią. Te ostatnie w autorze wzbudzają wielkie obrzydzenie, a co gorsza, są one traktowane jako duński przysmak nie tylko w domach chłopskich, lecz ku zdziwieniu Paska również w szlacheckich. Częstowany wielokrotnie przez duńską szlachtę owymi specjałami autor pamiętników pewnego razu nie wytrzymuje i wygarnia gospodarzom, że „się Polakom tego jeść nie godzi, boby nam psi nieprzyjaciółmi byli, gdyż to ich potrawa”. Pasek zauważa, że w domach duńskich - inaczej niż w polskich -nie ma pieców, wyjątek stanowią rezydencje magnatów (a więc piec jako luksus dla bardzo bogatych). Powodem takiego stanu rzeczy jest podatek od pieca. Dlatego zamiast niego każdy z domów ma wielki komin, wokół którego na małych stołeczkach siadają wszyscy mieszkańcy, by się ogrzać. Inny sposób na uzyskanie ciepła w izbie to stojące pośrodku korytko, które zapełnia się węglem drzewnym. Jego żar „ciepło czyni” w całym pomieszczeniu. Paskowską relację z pobytu w Danii niewątpliwie charakteryzuje szczere zdziwienie tym, co spotkał tam autor. Jego obserwacji obyczajów duńskich przez cały czas towarzyszy porównywanie z polskimi. W przekonaniu Paska te ostatnie stoją wyżej w hierarchii etycznej i kulturowej. Fragment pamiętników Obyczaje duńskie jest interesującą relacją z pobytu autora za granicą. Ale tak naprawdę to coś więcej niż zapis zwyczajów innej kultury, przede wszystkim należy odczytywać go jako świadectwo mentalności typowego siedemnastowiecznego szlachcica Sarmaty. Konstrukcja relacji oparta na konfrontowaniu obyczajów obu państw, ale na zasadzie Polska jako wzór, do którego zostaje przyrównane to, co obce, pomimo życzliwości, jaką darzy autor Duńczyków, w efekcie obnaża polski etnocentryzm i sarmacką ksenofobię. Ale nie zmienia to faktu, że zamieszczone w pamiętniku fragmenty są nie-zwykle ciekawym dokumentem obyczajowym, jakże barwnym siedemnastowiecznym opisem innej kultury - a takich w polskiej literaturze nie ma zbyt wiele. Prześledźmy teraz obrazy Niemców, Rosjan i Żydów w polskiej literaturze oraz wzajemne stosunki między poszczególnymi nacjami. Pierwszym przykładem, będzie „Powracająca fala” Bolesława Prusa. Najważniejszym tematem noweli jest sytuacja robotników w Królestwie Polskim. Fabryki należą w przeważającej części do obcego kapitału, panuje bezwzględny wyzysk robotników. Głównym bohaterem Powracającej fali jest Niemiec, Adler - okrutny i zachłanny, dla którego liczy się jedynie zysk. Fabrykant wspierany przez rząd carski - jego policję i sądy - może dowolnie zmieniać warunki pracy, obniżać pensje, uniemożliwiać dostęp do lekarza, wreszcie zwalniać pracowników bez podania powodów. Adler bezlitośnie wyzyskuje swych pracowników - gdy syn fabrykanta, Ferdynand, wraca z zagranicy, ojciec spłaca jego długi, obniżając wynagrodzenia. Zdaje sobie też sprawę, że nikt przeciw temu głośno nie zaprotestuje. W kraju panuje bieda i pracownicy wiedzą, że na ich miejsce zjawia się natychmiast wielu innych, którym niskie zarobki i tak będą odpowiadać. Prus ukazując bezwzględnego wyzyskiwacza i jego ofiary, jest jednocześnie rzecznikiem idei solidaryzmu, a więc przekonania, że naturalną cechą społeczeństwa jest wspólnota interesów. Zdaje sobie jednak sprawę, że bez usilnej pracy nad obudzeniem społecznej świadomości robotników i ich edukacją, nie da się tej idei wcielić w życie. Sporym zagrożeniem jest też dla niego obcy kapitał, który nie identyfikuje się z krajem, na terenie którego się pojawia, i jest nastawiony na łatwy i szybki zysk. Spójrzmy teraz na dzieło Stefana Chwina zatytułowane „Hanemann”. Akcja „Hanemanna” toczy się w powojennym Gdańsku. Jak pisze w „Apetycie na przemianę” Jerzy Jarzębski, jest to miasto „o niezwykłej, dramatycznej historii, spiętrzające w sobie splątane, różnorodne dziedzictwo”. Tuż po II wojnie światowej zamieszkują je Niemcy (zwłaszcza ci, którzy nie zdążyli lub nie chcieli wyjechać) i Polacy. Ich stosunek do siebie jest bardzo złożony: niemieckie siostry w szpitalu traktują polskie pielęgniarki „jak powietrze”, znajoma Hanemanna, pani Stein, nie może pogodzić się z polskimi porządkami, nowymi nazwami ulic, ciągle marzy o wyjeździe do córek, ale po pewnym czasie główny bohater spotyka ją z mężczyzną, bez wątpienia Polakiem. Rodzice narratora powieści, Piotra, są uchodźcami ze zniszczonej Warszawy. Zajmują jedno z opuszczonych mieszkań w domu, w którym mieszka Hanemann. Matka chłopca źle się czuje wśród obcych rzeczy i sprzętów - w łazience odkłada „obce” mydło i stawia na umywalce swoje. Nie podobają się jej prześcieradła i poszewki z mono gramem „W”, które zastaje w szafach, ani zdjęcia rodziny poprzednich właścicieli. A jednak i ona uczy się czegoś od Niemców - tak jak poprzednia gospodyni zaczyna przekładać wypraną pościel płatkami róż. Niezwykłą postacią jest Hanemann. Jest on Niemcem, ale przede wszystkim Gdańszczaninem. Osobista tragedia, jaką przeżył przed wojną - w katastrofie spacerowego stateczku zginęła jego narzeczona, Luiza -sprawia, że staje się obojętny i pełen melancholii. Gdy wszyscy jego sąsiedzi uciekają z Gdańska tuż po kapitulacji III Rzeszy - on zostaje, gdyż nie ma siły podjąć jakiejkolwiek decyzji. Paradoksalnie jego obojętność ocala mu życie - statek Gustloff tonie, a wraz z nim znajomi i sąsiedzi bohatera. Hanemann jest przywiązany do swojego miasta i domu. Potrafi dostosować się do zmieniających się warunków, przyjąć je i zaakceptować. Nowi lokatorzy kamienicy przy Grottgera bardzo go lubią. Hanemannowi udaje się też jakoś ułożyć swoje życie - utrzymuje się z lekcji niemieckiego, którego chcą się uczyć Polacy. Powieść Chwina pokazuje trudne relacje polsko-niemieckie, przepełnione jeszcze poczuciem wojennej krzywdy. Gdańsk Chwina to miasto, z którego nie da się wykreślić niemieckiej tradycji i kultury, choćby nawet zmieniło się wszystkie nazwy ulic. Przemierzając dalej szlaki historii literatury warto przyjrzeć się stosunkom między Rosjanami a Polakami. Przykładem będzie tutaj „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza. Rosyjskie wojsko pod dowództwem „oficera roty”, czyli kompanii, Nikity Rykowa, oraz zruszczonego Polaka, majora Płuta, pojawia się w Soplicowie po zajeździe, już w czasie bitwy. „Kto z wiosek batalijon Moskałów sprowadził? (....)/ Asesor-li, czy Jankiel? Różnie słychać o tern,/ lecz nikt pewnie nie wiedział ni wtenczas, ni potem”. Kompania Rykowa robi w Soplicowie „porządek”, aresztując sprawców najazdu, a potem domaga się od Sędziego nagrody w postaci poczęstunku. Ryków jest zdania, że należy więźniów wypuścić, Płut zdecydowanie się temu sprzeciwia: „Czy ty oszalał Ryków? (...)/ Ja mam puszczać buntowników!/ W takim wojennym czasie?”. Płut jest przy tym głupi i nieokrzesany - podczas biesiady w domu Sędziego, pijany, próbuje pocałować Telimenę. Tadeusz go policzkuje. Rozwścieczony Płut wzywa swoich „jegrów”, by aresztowali młodego Soplicę. Zupełnie inny jest Ryków - stateczny, inteligentny, dobry dyplomata. Stara się powściągać wyskoki Płuta, nie zadrażniać stosunków z Polakami. Mickiewicz pokazuje tu, jak różni mogli być Rosjanie - byli „dobrzy Rosjanie” - tacy jak Ryków, i „źli”, podobni Płutowi. Szczególnie odrażający wydaje się przy tym fakt, że major jest Polakiem (autor podkreśla, że ten oficer kiedyś nazywał się Płutowicz), który dobrowolnie, z powodów czysto koniunkturalnych, dla pieniędzy i pozycji, przystał do Rosjan. Tak pisał o nim Mickiewicz: „Łotr wielki, jak się zwykle dzieje/ Z Polakiem, który w carskiej służbie zmoskwicieje”. Przejdźmy teraz do tematyki żydowskiej w naszej literaturze. „Lalka” Bolesława Prusa to panorama polskiego społeczeństwa drugiej połowy XIX wieku. Choć Żydzi nie odgrywają w książce pierwszoplanowej roli, Prus dał w swej powieści kilka kapitalnych portretów przedstawicieli tego narodu. Z głównym bohaterem powieści Stanisławem Wokulskim silnie związany jest Henryk Szlangbaum. Szlangbauma można nazwać „polskim idealistą” - całkowicie się zasymilował, włączył w działalność niepodległościową, walczył w powstaniu styczniowym, i razem z Wokulskim oraz doktorem Szumanem znalazł się na zesłaniu, na Syberii. Ta decyzja - opowiedzenie się po stronie polskości - paradoksalnie jest przyczyną tragedii bohatera. Staje się on .obcy" Żydom, gdyż wybrał polskość, ale jednocześnie jest obcy dla Polaków - tym razem z powodu swego pochodzenia. Kiedy Szlangbaum pojawia się w sklepie Wokulskiego, jako subiekt, inni sprzedawcy mu dokuczają właśnie z powodu jego narodowości. Szczególnym okrucieństwem wykazuje się antysemita Lisiecki, który nie szczędzi nowemu koledze złośliwych i ironicznych uwag. W obronie Szlangbauma staje Wokulski, wspomina przeszłość dawnego przyjaciela, wspólne lata spędzone na Syberii. Szlangbaum mimo to czuje się upokorzony. Jego ojciec należy z kolei do ludzi powszechnie znienawidzonych - jest lichwiarzem, pożycza pieniądze na procent. Dzięki jego pośrednictwu Wokulski kupuje kamienicę Łęckich za zawyżoną cenę. Obaj Szlangbaumowie nie żyją ze sobą w zgodzie: godzą się - wspólnie wykupują sklep Wokulskiego, a Henryk staje na czele spółki do handlu ze wschodem. Można się tutaj dopatrywać pewnego rodzaju kapitulacji ze strony młodego Szlangbauma - nie ma on już siły walczyć z niechęcią, jaką okazują mu Polacy, chce gdzieś należeć, wraca więc „do swoich”. Postacią romantyka, bliską staremu Rzeckiemu, jest doktor Szuman. Bohater ten był wzorowany na ojcu poety Antoniego Słonimskiego. Szuman jest marzycielem i idealistą - uczestniczył w powstaniu styczniowym, był na zesłaniu. Cieniem na jego życiu położyła się tragedia z lat młodości - był zakochany w dziewczynie, katoliczce, której rodzice nie zgodzili się na ślub z Żydem. Panna wkrótce umarła, co dodatkowo pogłębiło dramat bohatera. Co ciekawe, doktor Szuman bardzo krytycznie i negatywnie ocenia przedstawicieli swego narodu - krytykuje ich chęć zysku, egoizm, nieustanną potrzebę bogacenia się. Prus w swej powieści pokazuje nam różnych Żydów i różne aspekty asymilacji. Hasło to nie było wcale proste do zrealizowania - na przeszkodzie stała niechęć obu narodów: Żydów i Polaków. Niezwykła książka są „Rozmowy z katem” Kazimierza Moczarskiego. Dzieło Moczarskiego jest wstrząsającym zapisem rozmów, jakie autor - skazany po wojnie za przynależność do AK - odbył w więzieniu z hitlerowskim zbrodniarzem, likwidatorem warszawskiego getta, Jurgenem Stroopem. Stroop bez skrępowania opowiada autorowi o Grossaktion w getcie, którą kierował. Walkę z nielicznymi uzbrojonymi bojownikami ŻOB-u traktował jako sprawę priorytetową - jego celem było „oczyszczenie obiektu [getta] z podludzi”. Metody, którymi posługiwały się oddział Stroopa, muszą wstrząsnąć czytelnikiem: wysadzanie i podpalanie budynków, strzel; do wyskakujących z płonących domów ludzi, nazywanych przez hitlerowca „spadochroniarzami”. Mimo pogardy, jaką Stroop czuje do Żydów, musi uznać ich niezłomne bohaterstwo i wolę walki. Moczarski rozmawiając z generałem, wielokrotnie podkreśla te cechy powstańców. Gdy Stroop opowiada o wysadzeniu „bunkra partyjnego, w którym mieściło się kierownictwo ŻOB-u, Moczarski pyta hitlerowca, czy wie kto zginął i wymienia nazwiska Mordechaja Anielewicza i Arie Wilnera odznaczonych Krzyżem Walecznych. „To byli obaj wspaniali ludzie” - mówi do Stroopa Moczarski „-o wielkim charakterze i dużej inteligencji”. Opis likwidacji getta jakby mimochodem odsłania niezrozumiałą dla generała prawdę - Żydzi to nie „podludzie”, niezdolni do walki, których łatwo „prowadzić na rzeź”, ale prawdziwi, waleczni bojownicy, pragnący umrzeć z honorem, z bronią w ręku. Spójrzmy jeszcze na „Bohiń” Tadeusza Konwickiego. Ukochanym głównej bohaterki, Heleny Konwickiej, jest młody Żyd, Eliasz Szyra. Akcja powieści toczy się na Wileńszczyźnie, kilkanaście lat po upadku powstania styczniowego - związek szlachcianki z Żydem jest więc traktowany jako coś dużo gorszego niż „zwykły” mezalians, to prawie zdrada własnej klasy i narodu. Eliasz pokazany jest prawie jak mityczny Ashawer, „Żyd Wieczny Tułacz”. Mając szesnaście lat przystąpił do powstania, a po jego upadku został zesłany na Syberię. Po ucieczce z niewoli podróżował po całym świecie - był w Australii i Stanach Zjednoczonych. Wrócił jednak na Wileńszczyznę do kobiety, w której zakochał się jako młody chłopiec. Helena długo broni się przed tą miłością - początkowo traktuje Szyrę z góry, jest on dla niej „obcy” zarówno narodowościowo, jak i religijnie. Ewolucję stosunku bohaterki do Eliasza doskonale widać po sposobie, w jaki zwraca się do chłopaka: najpierw mówi mu „ty” - uważa go za niepiśmiennego Żyda, który przyszedł do niej nauczyć się alfabetu; traktuje go trochę jak głupie dziecko. Gdy wychodzi na jaw, że Szyra jest niezwykle inteligentny i dobrze wykształcony (choć raczej jest samoukiem), Helena, nie wiedząc, jak powinna do niego się odnosić, mówi doń początkowo w trzeciej osobie (co on dowcipnie komentuje: „jak do arendarza”), a później z szacunkiem: „pan”. Eliasz jest osobą, która wymyka się utartym schematom oceny; Helena nie potrafi go zrozumieć - to Żyd a jednocześnie powstaniec, kosmopolita, który świadomie wrócił do prowincjonalnej litewskiej wioski. Eliasz skupia w sobie sprzeczności, jest człowiekiem nowej epoki, która nie patrzy na narodowość czy wyznanie, ale na wartość człowieka. Na kresach jednak ciągle myśli się w sposób konserwatywny - Żyd to chciwy sklepikarz, lichwiarz lub „pachciarz”, nie jest partnerem dla przedstawicieli polskiej szlachty. Nie liczy się jego powstańcze bohaterstwo, zdolności, inteligencja i szerokie horyzonty. Narodowość determinuje jego miejsce w społeczeństwie. Helena decyduje się na urodzenie dziecka Eliasza, ale nie potrafi zdecydować się na wyjazd z nim za granicę. Jej wahanie staje się powodem tragedii - ojciec panny zabija chłopaka, by (jak można się domyślać) ratować honor swej rodziny. W tym odczytaniu „Bohiń” jest powieścią o uprzedzeniach i odrzuceniu z powodu narodowości. Ostatnim dziełem literackim, jakie Państwu przybliżę, będzie „Początek” Andrzeja Szczypiorskiego. Wśród głównych bohaterów powieści Szczypiorskiego wyróżnia się rodzina Fichtelbaumów - doświadczenia wojenne każdego z jej członków są odmienne. Adwokat Fichtelbaum wraz z córeczką Joasią trafia do getta. Tuż przed jego likwidacją udaje mu się dodzwonić do dawnego znajomego i kolegi z palestry, sędziego Romnickiego. Fichtelbaum prosi go, by pomógł mu ocalić małą Joasię. Dzięki przedwojennemu bandycie Suchowiakowi, Joasia zostaje wyprowadzona z getta i trafia najpierw do mieszkania Kryńskich, a potem do sierocińca siostry Weroniki tam otrzymuje nowe imię i nazwisko: Marysia Wiewióra. Adwokat Fichtelbaum ginie w getcie, tuż przed śmiercią ma osobliwą wizję - wydaje mu się, że jego ojciec trzyma go za rękę. Joasia-Marysia protestuje przeciwko siłą narzuconej jej polskości po wojnie emigruje do Izraela, gdzie zatrzymuje jednak swoje „polskie” nazwisko w brzmieniu Miriam Wewer. Jej brat Henryk, to postać „syna marnotrawnego” - ucieka przed gettem, mieszka na strychu domu zegarmistrza, gdzie umieścił go Paweł Kryński. Po pewnym czasie jest już zmęczony ukrywaniem się i strachem. Postanawia wrócić do getta i walczyć w powstaniu. Chce zginąć jako wolny człowiek, honorową śmiercią. Dla Pawła odejście Henia to właśnie ten „początek”, o którym mówi tytuł powieści. Dla młodego człowieka rozpoczyna się nowe, dorosłe życie, pełne cierpienia i konieczności dokonywania wyborów. Żydówką jest także „piękna pani Seideman”, czyli skryta miłość Pawła, pani Irma. Dzięki pomocy Kryńskiego oraz „łańcuszkowi ludzi dobrej woli”, którzy bezinteresownie pomagają nieznanej kobiecie, udaje się jej wyjść cało z alei Szucha, gdzie trafiła zdemaskowana przez szmalcownika. Pani Irma, która tylko cudem uniknęła śmierci, obiecuje sobie, że nigdy już nie przekroczy progu gmachu, gdzie ją więziono. Staje się jednak inaczej - po wojnie jest długoletnią pracownicą ministerstw mieszczącego się w tym budynku. Pani Seideman opuszcza Polskę w 1968 - wielu Żydów zostało wówczas zmuszonych przez władze komunistyczne do emigracji. Gdy Paweł spotyka ją po latach w Paryżu, pani Irma jest pełna goryczy i nie szczędzi cierpkich uwag krajowi, z którego ją wygnano. Powieść Szczypiorskiego to szerokie spojrzenie na polskich Żydów i jednocześnie gorzka refleksja - Holokaust niczego ludzi nie nauczył, w roku 1968 znowu wybuchły antysemickie prześladowania. Podsumowując, tolerancja to pojęcie bardzo szerokie, dotykające rozmaitych aspektów życia. Może ono dotyczyć jednostki lub grupy społecznej, które w jakiś sposób różnią się od ogółu czy przyjętych kanonów. Tolerancja może być motywowana w rozmaity sposób, różne mogą więc być jej pobudki. Najdosłowniej może ona zostać powiązana ze „swoim” antonimem, czyli z nietolerancją. Wygląd, poglądy, zachowania określonej osoby (lub grupy) nieakceptowane przez pozostałych decydują zarazem o odrębności, inności. Często postawa taka bywa atakowana i szykanowana, inność jawić się może bowiem jako zagrożenie istniejącego porządku. Rozważania na temat tolerancji i nietolerancji jak widać nie są łatwe. Trzeba rozważyć czy ta postawa wobec nietolerowanych jest zgodna z ogólnie przyjętymi normami. Jak można zauważyć zjawiska tolerancji i nietolerancji są często opisywane nie dokładnie i trzeba dostrzegać drobne szczegóły, które nie zawsze są dostrzegalne na pierwszy rzut oka? Ale to czyni ten temat tak niezwykłym. Akceptowanie ludzkich odmienności przychodzi nam czasami z trudnościami. Dlatego nietolerancja przeważa w mojej pracy. Z moich rozważań wynika, że większości Polaków na przestrzeni dziejów, tolerowanie „obych” przychodziło z trudem. Zdarzały się co prawda jakieś wyjątki, ale bardzo sporadycznie. Wniosek jest jeden Polacy nigdy nie byli nie będą już raczej krajem tolerancyjnym. Definicja tolerancji jest znam znana, jednak z wcielaniem jej w Zycie nie jest już tak prosto. Karl Rahner mawiał, że „ Tolerancja jest to gotowość przyznania przedstawicielowi innego światopoglądu tej samej dozy inteligencji i dobrej woli, co sobie”. Może w tym tkwi szkopuł, może Polacy nie potrafią przyznać się do tego, że ktoś może być tak samo inteligentnym i dobrym człowiekiem, mimo swej odmienności. Co najgorsze ten problem nie dotyczy tylko Polaków, obecnie na świecie żyje 7 miliardów ludzi, nie zawaham się stwierdzić, że większej połowie pojęcie tolerancji jest zupełnie obce… Dziękuję.

0 komentarze:

Prześlij komentarz